wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 8 cz.I

Nagle się przebudziłam.Siedziała przy mnie mama.Była zapłakana.

-Mamo!.Nie płacz nic mi nie jest-powiedziałam osłabiona
-Skarbie.Ale mogło ci coś być-powiedziała zapłakana
-Mamo co z Niallem
-Z kim??-Zapytałam mama.
Dopiero teraz sobie uświadomiłam że mama nie zna Nialla ani chłopaków

-A chodzi ci o tego chłopaka którego przywieźli z tobą?/.A tak jest już po operacji ma z.łamaną renkę i nogę.Jest w śpiączce.
-A kto u mnie był??
-Ja tata,Blanka z jakimiś trzema chłopcami,syn szefa taty,i ten chłopak który tuś.Masz opiekuńczego chłopaka
-Jakiego  chłopaka. przecież ja nie mam chłopaka.
-A ten co tam śpi jest tu już od samego początku.I pod żadnym pozorem nie chce iść do domu-wskazała na kanapę ułożoną w rogu mojej sali.Spał tam sobie słodko Liam
-To mój przyjaciel-uśmiechnęłam się
-Skoro on tu jest to mnie nie potrzebujesz.A i tak muszę już iść do pracy-powiedziała i dała mi buziaka w policzek.I wyszła z sali.

Spojrzałam na Liama.Wyglądał tak słodko,kiedy spał.Nie miałam sumienia go budzić.Więc spał sobie dalej .Strasznie mi się nudziło.Na szczęście w sali był telewizor.Włączyłam sobie MTV.Przez ponad dwie godziny, oglądałam wszystko co puszczali.Od maratonu z nastoletnimi matkami po durne NEXT.Oczywiście,co jakiś czas, mimowolnie zerkałam w stronę Liama,który w dalszym ciągu słodko spał.Dochodziła 16:0,a moje oczy odmawiały posłuszeństwa..wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam.


Gdy się przebudziłam przy moim łóżku siedziała Blanka.

-Hej mała jak się czujesz
-Świetnie.a ty??
-Ja też umówiłam się z Zaynem na randkę
-świetnie-ucieszyłam się-A gdzie jest Liam
 -wysłałam do do Starbucksa,zaraz powinien tu być,ale ledwo co stąd wyszedł.-zaczęłyśmy się śmiać
 -ok.A wiesz co z Nialem? Obudził się już ?
 -nieee jeszcze nie.*chwila ciszy*. Kaśka o co chodzi z tobą i Paynem ?
-o nic- świetnie najpierw mama teraz ona..
 -jaasne..to czemu siedzi tu cały czas ?
-jezuu,lubimy się i tyle - przewróciłam oczami
-no nie wiem jak uważasz,ale mi się zdaje,że jednak znaczysz dla niego więcej..
 -właśnie zdaje ci się.Blanka już musiała iść bo przecież.Ma randkę.


Poprawiłam się na łóżku.Patrzałam w biały sufit nad moją głową ,gdy nagle do pokoju wszedł Liam.
-no nareszcie się obudziłaś!-powiedział troskliwie zamykając za sobą drzwi.Usiadł przy mnie z 3 napojami ze Starbucksa.
Nie wiedziałam co powiedzieć,więc lekko się uśmiechnęłam
-nie miałem pojęcia co pijesz dlatego wziąłem moje ulubione caramel macchiato - był zmieszany,ale zadowolony
-To też moje ulubione uśmiechnęłam się
*Chwila ciszy*
-Musimy porozmawiać - powiedział już całkiem poważnie
-wiem..
-co się wczoraj wydarzyło ?
 Zabił mnie tym pytaniem.Odwróciłam wzrok.Patrzałam w okno
-.......
 -Kasia,co się stało ?-powtórzył
milczałam
 -Kasia ?!
Miałam tego dość.W końcu musiałam komuś o tym powiedzieć.
-no dobra..co chcesz wiedzieć
-zostawiłem cie przy parku..co dalej ?- patrzył mi prosto w oczy
 -dzwoniłam do Nialla,nie odbierał..szłam dalej..spotkałam Josha< głos mi się załamał>było z nim jeszcze 3 gości..mówił coś o tym,że mu uciekłam..dobierał się do mnie -łzy spływały mi po policzku,Liam przytulił mnie -odpychałam go,krzyczałam,wołałam o pomoc, na nic,i wtedy przyszedł Niall,chciał mi pomóc,ale.Josh kazał tym 3 zająć się nim..nie miał z nimi szans,widziałam wszystko..kopali go..wszędzie było pełno krwi...-rozryczałam się na dobre-..nie mogłam nic zrobić,zaczął mnie całować,zrywać ubranie..bałam się,płakałam..
Liam zerwał się z krzesła.
-zabije go..kurwa zabije.!
-nie ! -krzyknęłam-nikt nie ma się o tym dowiedzieć
-żartujesz tak ?! Grace on cie zgwałcił..
 -nie! nie zdążył..uciekli jak myśleli,że Niall nie żyje
-jezuu to nic nie zmienia -złapał się za głowę - wiesz,że przyjdzie tu policja..będą pytać..
-to powiem,że nie widziałam ich twarzy
Liam wrócił na krzesło
- Po co chcesz go kryć?!
-Nie chce.Ale i tak nic mu nie udowodnią.A on będzie wiedział że to ja go wsypałam.Nikogo innego tam nie było-znowu zaczęłam płakać
-nic ci już nie grozi,jestem przy tobie
 Usiadł na moim łóżku,przytulił mnie.Coś w mojej głowie mówiło mi,że to nie powinno mieć miejsca,że to złe..ale nie mogłam go odepchnąć..potrzebowałam tego...Potrzebowałam jego.Teraz byłam w takiej sytuacji że tego nie potrafiłam .Czułam jakby wszystko inne straciło sens.Liczył się tylko on.
 Nagle odsunął się ode mnie,spojrzał w oczy,i pocałował mnie.
 To było takie..inne.delikatne..nie potrafię tego opisać...Mimo wszystko,to ja pierwsza się od niego oderwałam.Mój zdrowy rozsądek przypominał mi o istnieniu jego dziewczyny.
 -musimy porozmawiać o innej ważnej sprawie...-Nie dał mi dokończyć
-zerwę z Daniele
 -co ?! - spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami-Chyba sobie żartujesz
-Nie! zerwę z nią chodź by dziś-był całkowicie poważny
-Nie możesz...
-Nic już do niej nie czuje
-To prze zemnie tak?
-Nie...Nie dogadujemy się tak jak dawniej...ciągle się kłócimy
-A jednak czuję że to przeze mnie...nie chce nic niszczyć rozumiesz?!
-to był błąd..
-Znamy się nie cały tydzień
-No i co?
-i co?!Chce zostać sama wyjdź
-zadzwonię-powiedział gdy wstawał z krzesła
-potrzebuje czasu ...żeby to wszystko przemyśleć
-wiesz że nie wytrzymam...
-Idź już


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz