wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 9



Otworzyłam oczy. Przez okno wpadały jasne promienie słońca,które swoim blaskiem oświetlały cały szpitalny pokój. Spojrzałam na zegar- 08:32. Ziewnęłam,przeciągnęłam się i z trudem zwlekłam z łóżka.
Poszłam do łazienki. Odkręciłam kurek w umywalce i przemyłam twarz zimną wodą. Spojrzałam w swoje odbicie. Wróciły wydarzenia z wczorajszego dnia. Tak,wolałabym ich raczej nie pamiętać, ale zamiast wpuszczać w siebie jeszcze więcej idiotycznych myśli,weszłam pod prysznic.
Gdy owinięta w biały ręcznik,szukałam ubrań w torbie przyniesionej tu wcześniej przez mamę...zadzwonił telefon.

"Mama"

-Halo ?
-Będę w szpitalu za 20 minut,bądź gotowa
-tak wcześnie ? pielęgniarka mówiła,że wypis dostanę o 10:00
-zmiana planów,
opowiem ci na miejscu,muszę kończyć pa
-no ok,pa
W sumie im szybciej stąd wyjdę tym lepiej. Znalazłam ciuchy. Weszłam do łazienki i się ubrałam. Mniej więcej wyglądałam tak:

Zrobiłam lekki makijaż. Pozbierałam wszystkie swoje rzeczy.
Zegar wskazywał 09:02,znając życie mama i tak się spóźni więc rozłożyłam się na sofie i włączyłam MTV. Z racji iż było przed 10:00 puszczano jakiś program muzyczny. Leciał akurat nowy teledysk Jessie J. Sięgnęłam po iPoda. Zadzwoniłam do Blanki. Odebrała po 3 sygnale.

-no hej - rzuciła -przyjdę cię odwiedzić koło 15:00
-właśnie..nie przychodź do szpitala,za chwilę przyjedzie po mnie mama i wracam do domu
-oo to świetnie,w takim razie wpadnę do ciebie do domu,obejrzymy nowe odcinki seriali,musimy nadrobić zaległości. Kupię coś do jedzenia,masz jakieś konkretne życzenia ?
-hmm..słoik nutelli ! -wykrzyknęłam
-to żadne życzenie,dobrze wiesz,że i tak bym go kupiła-na sto procent przewróciła oczami
-no racja,w takim razie zaskocz mnie
-ok, to pa
-pa


Bardzo cieszyłam się na wspólny wieczór spędzony z Blanką. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wtedy do pokoju weszła mama.
-gotowa ? -zapytała
-tak, jestem-odparłam
Wstałam,wzięłam torbę i wyszłyśmy z pokoju. Szłyśmy jasnym korytarzem. Nagle mama zatrzymała się i powiedziała,że mam tutaj na nią zaczekać,po czym zniknęła za drzwiami z napisem "Doktor Sam. M
Usiadłam na jednym z krzeseł przy ścianie. Chwilę na nią czekałam. Nagle zobaczyłam że pielęgniarka jedzie z Niallem .Pewnie jechał na badania. Uśmiechnęłam się do niego on uśmiech odwzajemnił i z gabinetu wyszła mama.

-Załatwione-powiedziała mama
-Super
Kilka minut później siedziałyśmy w samochodzie.
-To teraz jedziemy na policje
NORMALNIE MNIE ZAMUROWAŁO
-Co jak to po co?
-Jak to po co, musisz złożyć zeznania

Nie mogłam,protestować. Przecież nie powiem mamie że nie mam zamiaru składać zeznań. Że chłopak z którym próbowała mnie zeswatać chciał mnie zgwałcić. Podjechałyśmy na komisariat. Wysiadłyśmy z samochodu i poszłyśmy do komendanta. Nie wiedziałam jak to powiedzieć. Ale jakoś się przemogłam

-Gotowa?-zapytała mama
Kiwnęłam głową na tak
Za około dwie minuty siedziałyśmy w gabinecie policjanta,który przedstawił się jako Pan Smith
Był to łysiejący facet koło 40 i przypominał jednego z tych gości,którzy w przerwach w pracy opychają się pączkami i piją hektolitry kawy.
-Więc...Kasiu...opowiedz mi co się stało w tamtą noc..
-co dokładnie ?
-może zacznij od początku-powiedział,splatając ze sobą dłonie i wyciągając się na obrotowym krześle
Spojrzałam na mamę,siedzącą po mojej prawej stronie. Nie miałam pojęcia co powiedzieli jej lekarze o moim stanie i jak przyjmie to co zaraz tutaj powiem.
-więc..byłam umówiona w parku z Niallem..
-Niallem Horanem tak ?
Pokiwałam głową i kontynuowałam.
-zapomnieliśmy ustalić dokładnego miejsca spotkania..więc dzwoniłam do niego,ale nie odbierał..dlatego szłam dalej..
-szłaś po 22:0 sama w parku ?! To niebezpieczne-znowu mi przerwał
-wiem..
-dobrze,kontynuuj..
Dziwne,że mama jeszcze milczała.
-więc,jak mówiłam..szukałam Nialla..i wtedy pojawił się..-przerwałam
-kto się pojawił ?
Poczułam na sobie ich spojrzenia
-..Josh Hudson..
-Josh Hudson ? Kto to taki? -zainteresował się Smith Bałam się spojrzeć na mamę. Skierowałam wzrok na moje dłonie.
-poznałam go właściwie kilka dni temu..jego rodzice byli z moimi na kolacji a my poszliśmy do kina - wymamrotałam pod nosem
-dobrze..więc co wydarzyło się dalej ?w parku..
-on był pijany..-moje ręce nagle zaczęły drżeć-..krzyczał na mnie, zaczął dotykać...bałam się...
I wtedy po raz pierwszy odezwała się mama
-dziecko,co ty mówisz ?! - niemal wykrzyknęła
-proszę się uspokoić -powiedział poważnie policjant
-nie wierze...może to był ktoś inny ? -proszę posłuchać- tym razem zwróciła się do pana Smitha-ja rozmawiałam z tym chłopcem...i zapewniam pana,że nie byłby w stanie zrobić czegoś takiego. Jest z dobrej rodziny...bardzo przepraszam za córkę,ona nie wie co mówi,jest jeszcze na lekach,dopiero co wróciliśmy ze szpitala..
-proszę pani...Kasia jeszcze nie skończyła...i mam wrażenie,że lepiej będzie gdy pani opuści gabinet...- odparł spokojnie policjant
-no chyba pan żartuje ?! nigdzie się nie wybieram...-poprawiła się na krześle
-w takim razie nalegam,aby pani się uspokoiła i pozwoliła córce dokończyć zeznawać
-..Kasiu..czy on ci zrobił krzywdę ? tzn..czy on cie zgwałcił ?- starannie dobierał słowa
-nie..nie zdążył..
Miałam wrażenie,że mama odetchnęła.
-więc co wydarzyło się dalej ?
-wtedy pojawił się Niall..odepchnął go...no i z Joshem było jeszcze 3 innych gości..i Josh kazał im ?zająć? się Niallem...no i widziałam jak go biją...wszędzie była krew,ja nie mogłam nic zrobić..i wtedy on znowu zaczął mnie dotykać,całować.-głos mi się łamał-.i rozpinał mi sukienkę..ale jeden z tych 3 powiedział mu,że Niall się nie rusza i wtedy się przestraszyli i uciekli...potem znalazłam telefon i zadzwoniłam na pogotowie..to wszystko co wiem..
-no dobrze..jesteś pewna,że niczego nie pominęłaś ?
-nie na pewno nie
-a wiesz kim była ta trójka ?
-nie znam ich,i nie widziałam z bliska ich twarzy...było ciemno
-ok..możesz podać mi adres tego Josh'a Hudsona ?
-ale..ja nie znam jego adresu-odparłam już bardziej spokojnym tonem
-a pani ?-zwrócił się do zdenerwowanej mamy
-nie wiem czy mogę udzielać panu takich informacji...-zaczęła...
-nalegam,niech pani nie utrudnia śledztwa,to dla dobra pani córki...
-ma pan jakąś kartkę ?
Podał jej notes i długopis. Zapisała coś po czym zapytała:
-to wszystko ? śpieszymy się...
-tak..jakbyśmy czegoś potrzebowali to jesteśmy w kontakcie
Wyszłyśmy przed budynek. Mama milczała, ja też. Bałam się powiedzieć cokolwiek. Dręczyło mnie tylko jedno...dlaczego mi nie wierzy ?!
Gdy zatrzymaliśmy się przed domem odezwała się mama:
-wracam do pracy,masz jakieś pieniądze ?
-ee tak-powiedziałam wysiadając z auta
-kup sobie coś do jedzenia,w domu nic nie mamy-odparła po czym odjechała


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz